- Kultura jest od tego, by była w wiecznym kryzysie. Nie pamiętam takiego momentu w moim życiu, żeby ktoś powiedział, że nie mamy kryzysu kulturalnego - mówi aktor i reżyser Andrzej Strzelecki.
Kiedy dostał propozycję roli w "Klanie" postawił jeden warunek: Tadeusz Koziełło musi mieć odjechane hobby i ma być to golf. Dlaczego odmówił udziału w reklamie kleju do protez? I dlaczego Internet jest piekielny? Dzisiejsza sytuacja polityczna w kraju bardzo podzieliła aktorów. To trochę przerażające. - Wszyscy jesteśmy podzieleni, nie tylko aktorzy. Mamy kulturą w kryzysie? - Proszę pana, kultura jest od tego, by była w wiecznym kryzysie. Nie pamiętam takiego momentu w moim życiu, żeby ktoś powiedział, że nie mamy kryzysu kulturalnego. Nawet w okresie największego rozkwitu teatru polskiego też było lekko kryzysowe Mówię trochę przewrotnie, ale zmierzam do tego, że mamy większe kryzysy. Przede wszystkim mamy kryzys wartości, pogubiliśmy gdzieś punkty odniesienia i to nas, jako społeczeństwo, zatomizowało. Myśmy się rozpadli. Dodatkowo doszedł piekielny, ale fantastyczny internet, który daje ludziom poczucie uczestniczenia w czymś. J