EN

20.07.2005 Wersja do druku

Andrzej May: między życiem a snem

ANDRZEJA MAYA, zmarłego kilkanaście lat temu aktora, reżysera i dyrektora teatrów, subiektywnie wspomina bratanek - Wojciech May.

Byłem nastolatkiem, gdy Andrzej powiedział kiedyś: "Prościej będzie, jeśli zaczniesz mówić mi po imieniu." Pewnie miał rację, bo stryj to takie słowo, które tworzy, może poprzez swoją nieco staroświecką formę, jakiś hierarchiczny dystans. Takie słowo dobrze brzmi na scenie, a on należał do tych aktorów, którzy stawiają ostrą granicę pomiędzy życiem a sceną. A życie rozpoczął 3 marca 1934 roku. W Kaliszu. Cóż, rok 1934 nie był chyba najlepszy,, aby się urodzić. Wojna sprawiła, że prawie przez siedem lat nie widział ojca. Bo nim mój dziadek szczęśliwie powrócił z niemieckiej niewoli, Czerwony Krzyż stwierdził, że zaginął, więc wszyscy byli przygotowani na najgorsze. Wojna jednak dość łaskawie obeszła się z rodziną Mayów. Ale zburzyła beztroskę tak pieczołowicie budowaną przy ulicy Legionów, a potem przy Mickiewicza. Kiedy w 1953 roku ukończył kaliskie Liceum im. Tadeusza Kościuszki, postanowił, że zostanie dziennikar

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Próba wspomnienia subiektywnego

Źródło:

Materiał nadesłany

Ziemia Kaliska Gazeta Poznańska nr 163/15.07.05

Autor:

Wojciech May

Data:

20.07.2005