TO WCALE nie było ani takie śmieszne, ani takie wesołe - jakby to wyglądało z reakcji premierowej publiczności. "Androkles i lew" jest niewątpliwie jedną z najtrudniejszych do grania sztuk O. B. Shawa - jeśli się chce zagrać ją uczciwie, z zachowaniem wierności autorowi. Można się doszukać w tej sztuce jakiejś Shawowskiej parafrazy powieści Sienkiewicza "Quo vadis", ale tylko w jej warstwie fabularnej i w niektórych postaciach .Ursus - Ferrovius, Ligia - Lavinia, Winicjusz - Kapitan, Neron - Cezar i in. Nie jest wykluczone, że Shaw znał tę powieść, nagrodzoną przecież Noblem i przełożoną - jeszcze przed powstaniem "Androklesa i lwa" - na wiele obcych języków. Ale snucie dalszych analogii byłoby bezsensowne: inna jest idea obu dzieł, inna warstwa intelektualna. Shaw nie ukrywa, że cała ta starorzymska sceneria jak i związana z nią anegdota - to tylko kostium, przesłaniający gorzkie, aktualne sprawy jego współczesności. W prze
Tytuł oryginalny
Androkles i lew
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 15