W świecie, w którym rządzi zasada "nic osobistego", ludzka natura przetrwa, nawet jeśli człowiek zostanie sprowadzony do roli dobrze wyszkolonego robota - mówi w spektaklu "Komiczna siła" Anna Augustynowicz.
Gdzieś w niedalekiej przyszłości (20 lat po wyjściu z użycia faksu) w lokalnej telewizji powstaje program. Aktorów zastępują zaprogramowane androidy-aktoidy, którym "wystarczy wrzucić temat i zrobią swoje". Nie potrzeba więc scenariuszy, uczuć ani emocji. Obfite łzy - widzowie "umysłowo poniżej normy" lubią przerysowania - osiąga się dzięki odpowiedniemu przyciskowi na programatorze. Reguły są jasne - o wartości programu decyduje oglądalność, nie może więc trwać za długo, najlepiej 18 minut 35 sekund razem z napisami końcowymi. Reżyserowi Chandlerowi Tatę'owi (Jacek Polaczek), niegdyś cenionemu, wybitnemu twórcy filmowemu, teraz sfrustrowanemu pracownikowi owej podrzędnej stacji, nie bez satysfakcji przypomina o tym jego szefowa - zaborcza i bezwzględna Carla Pepperbloom (bardzo dobra Anna Januszewska). Jednak w ten prosty, acz bezbarwny świat telewizji (białe światło, białe stroje i kombinezony pracowników, oszczędna surowa scenografia) wk