- Krzesiwo jest jak lampa Aladyna albo cudowny eliksir, który w rezultacie pomaga odnaleźć bohaterowi samego siebie. To temat, który od lat interesuje mnie w teatrze i do którego powracam - mówi Jarosław Kilian, reżyser i nowy dyrektor Teatru Lalka przed sobotnią premierą "Krzesiwa".
Dorota Wyżyńska: Na otwarcie swojej dyrekcji w Teatrze Lalka wybrałeś "Krzesiwo". Nieprzypadkowo. To właśnie na tej scenie baśń Andersena w adaptacji Hanny Januszewskiej miała polską prapremierę w 1955 roku. Reżyserował Jan Wilkowski, scenografię przygotował twój tata, Adam Kilian. Jakie wspomnienia z tamtej inscenizacji zachowały się w teatrze? Jarosław Kilian: Lalki do tamtego przedstawienia projektowała siostra mojej babci Zofia Stanisławska - Howurkowa - znakomita graficzka i ilustratorka. Prawie wszystkie kunsztowne rzeźbione i precyzyjnie animowane jawajki sprzed 60 lat zachowały się. Będzie je można zobaczyć na wystawie twórczości Zofii Stanisławskiej, którą otworzymy przed premierą. W "Krzesiwie" postać dziewczynki z kwiatami grała moja mama. Pamiętam jak śpiewała mi jedną z piosenek ze spektaklu. "Krzesiwo" było dla mnie "formacyjną" baśnią, sam chciałbym odnaleźć po latach czarodziejskie krzesiwo i wykrzesać z niego nowe iskry