"Małą Syrenkę" w reż. Waldemara Wolańskiego w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie ocenia Mirosław Poświatowski w Temi.
Na deskach Tarnowskiego Teatru oglądać już można "Małą Syrenkę" w reżyserii Waldemara Wolańskiego. Przygotowana z dużym rozmachem baśń stanowi wierną adaptację opowieści H. Ch. Andersena. Ostatnich "reżyserskich" wskazówek i uwag udzieliły dzieci zaproszone na zamknięty pokaz przedpremierowy. Jakże trudno dziś o baśń prawdziwą, magiczną, z morałem, pozbawioną lukru oczywistych "happy endów" i prostactwa gry komputerowej. Dziś nawet baśń musi być uładzona, a zbiorową świadomość zaludniają kiczowaci herosi spod jednakowej sztancy. Dziś nawet Andersen trącić musi Disneyem. Szczęśliwie w zupełnie inną stronę poszedł tarnowski teatr, przygotowując wierną oryginałowi "Małą Syrenkę". W spektaklu tym urzekać może niemal wszystko - od pomysłów na przeniesienie podwodnej rzeczywistości na scenę, przez fakt uruchomienie wszystkich efektów i środków wyrazu właściwych teatrowi, po bajeczną, wielofunkcyjną scenografię Joanny