"Ja, Piotr Riviere, skorom już zaszlachtował siekierom swoją matkę, swojego ojca, siostry swoje, brata swojego i wszystkich sąsiadów swoich..." w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Agata Duda-Gracz w najnowszym spektaklu zamienia się po trosze w Chrystusa, który rzekł: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni". Pokazuje zbrodnię porównywalną z szaleńczym czynem Andersa Breivika i stara się dociec jej przyczyn, a nawet czyn ów usprawiedliwić, jakby z perspektywy Sądu Ostatecznego. W swoim myśleniu jest na straconej pozycji, bo próbuje relatywizować zło i poszukiwać wątłej granicy z dobrem. Oskarża ludzkie przywary, w sposób naturalistyczny ukazuje rodzinę jako rozsadnik przemocy, a jednocześnie, umieszczając akcję w biblijnym czyśćcu, zrównuje śmierć zadawaną człowiekowi i zwierzęciu, nawet tak małemu jak żaba. Przedstawienie, szalenie wysmakowane plastycznie, nie jest jednak prymitywnym tańcem upiorów, ale głęboko przeżytym obrazem zakamarków człowieczeństwa i debatą nad zawiłościami naszego systemu moralnego.