Natalia Ligarzewska: Widzowie "Solo" wyreżyserowanego przez Ciebie w teatrze Wybrzeże byli wtrącani do klaustrofobicznych cel. Co czeka publiczność "Ontologicznego dowodu na moje istnienie" w Teatrze Miejskim? AGNIESZKA Olsten: Terapia. Znajdziemy się w czymś na kształt sali laboratoryjnej. Spektakl utrzymany jest w konwencji spotkania terapeutycznego, ponieważ główna bohaterka potrzebuje miejsca i jednej godziny, aby jej udowodniono, ze istnieje. Czuję się uczciwie z tym tematem i z tą konwencją, choć z pewnością jest ona trudna dla aktorów, którzy w przestrzeni laboratoryjnej nie mają się za czym schować. Widzowie również nie. Konsekwentnie burzysz granice między widownią a sceną. Niedawno dziennikarz "Newsweeka" określił Cię mianem terrorystki pośród reżyserów. - Jeśli terroryzmem jest chęć bliskiego spotkania z drugim człowiekiem, to faktycznie jest tak, jak o mnie napisano. Może to znak czasu, że próba zbliżenia
Tytuł oryginalny
Anatomia teatru
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Trójmiasto nr 20