EN

24.01.2003 Wersja do druku

Anatomia teatru

Natalia Ligarzewska: Widzowie "Solo" wy­reżyserowanego przez Ciebie w teatrze Wy­brzeże byli wtrącani do klaustrofobicznych cel. Co czeka publiczność "Ontologicznego do­wodu na moje istnienie" w Teatrze Miejskim? AGNIESZKA Olsten: Tera­pia. Znajdzie­my się w czymś na kształt sali laboratoryjnej. Spektakl utrzy­many jest w konwencji spotkania tera­peutycznego, ponieważ głów­na bohaterka potrzebuje miejsca i jednej godziny, aby jej udowodniono, ze istnieje. Czu­ję się uczciwie z tym tematem i z tą konwencją, choć z pewnością jest ona trudna dla aktorów, którzy w przestrzeni laboratoryjnej nie mają się za czym schować. Widzowie również nie. Konsekwentnie burzysz granice między widownią a sceną. Niedawno dziennikarz "Newsweeka" określił Cię mia­nem terrorystki pośród reżyserów. - Jeśli terroryzmem jest chęć bliskiego spotka­nia z drugim człowiekiem, to faktycznie jest tak, jak o mnie napisano. Może to znak czasu, że pró­ba zbliżenia

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Anatomia teatru

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Trójmiasto nr 20

Autor:

rozmawiała Natalia Ligarzewska

Data:

24.01.2003

Realizacje repertuarowe