"Oto staję przed wami. Grałem tu i rolę króla, i jak komediant deklamowałem tekst farsy, poprzetykany wersetami Biblii i marzeniami o lepszym świecie, w które tak wierzy lud. Tak więc czyniłem ku waszej rozrywce to, co i wy czynicie: rządziłem, uprawiałem samowolę i wymierzałem sprawiedliwość, wynagradzałem lizusów, zbirów i ślepą ambicję, zbałamuconą przez moją łaskawość, wykorzystywałem pobożność i prawdziwą biedę, żarłem i piłem, spałem z kobietami, byłem uwięziony - także jak wy - w czczej nudzie wszelkiej władzy, którą - czego wy nie możecie uczynić - zwracam wam teraz. Gra już skończona, rzucam pozór złudny. Nosiłem tutaj tylko waszą maskę". Te słowa Jana Bockelsona, "króla" Muenster z tragifarsy o Nowej Jeruzalem anabaptystów z XVI wieku, stanowią zarówno osnowę sztuki F. Duerrenmatta "Anabaptyści", granej w warszawskim Teatrze Dramatycznym*), jak i są wyrazem gorzkiej filozofii szwajcarskiego dram
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 7