Amerykańskie "Na dnie" - a takie określenie "Przyjdzie na pewno" 0'Neilla nasuwa się nieodparcie, aż trąci banałem. Choć 0'Neill wywiódł tę sztukę z własnych doświadczeń i obserwacji. Złożony ciężka niemocą w ostatnim okresie swego życia (umarł w roku 1953) wspominał dawną przeszłość, kiedy jako schorowany już i wykolejony młodzieniec bez pracy i pieniędzy włóczył się po najnędzniejszych spelunkach Nowego Jorku poznając dno życia. W jednym z takich nędznych barów snuje się akcja "Przyjdzie na pewno". Właściwie nie akcja, bo tej prawie nie ma - zwłaszcza w pierwszych aktach. To raczej fresk teatralny rozpaczliwy i przytłaczający beznadzieją. Losy garstki zapijaczonych rozbitków. Każdy z nich przywołuje najważniejsze momenty swego połamanego tycia w bezładzie słów, nawrotach wspomnień, żalów, wyznań i spowiedzi wydzieranych działaniem alkoholu. Każdy obciążony Jakąś zbrodnią lub winą nieodpokutowaną. Lu
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 231