NARESZCIE teatry zauważyły, że publiczność potrzebuje (przecież nie wyłącznie!) śpiewu i tańca na scenie. Jakoś coraz więcej na naszych scenach muzyki, a mniej bezmyślnie drastycznych wtrętów. W Teatrze Studio (niestety na małej scenie, gdzie odbywają się dyskretne walki o niewygodne miejsca - bo wygodnych nie ma) prezentowane są piosenki George'a i Iry Gershwinów. Spektakl za pomocą nazwiska kompozytorów od początku budzi zainteresowanie i aktorzy spotykają się z widownią bardzo życzliwą. Od początku też publiczność jest usatysfakcjonowana. Na scenę z werwą i z pewnego rodzaju wdziękiem wpadają aktorzy, dla których Krystyna {#os#1371}Kamler{/#} zaprojektowała świetne stroje. Prezentują się elegancko, przede wszystkim panie - bardzo atrakcyjne jako kobiety. Każda jest piękna! Jednak z upływem czasu widz oczekuje coraz więcej, a otrzymuje coraz mniej. Reżyser Michael {#os#5769}Hackett{/#}, znany widzom warszawskim ze świetnego prze
Tytuł oryginalny
Amerykanin w Warszawie
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne Nr 49