EN

26.03.1992 Wersja do druku

Amerykanin w Warszawie

NARESZCIE teatry zau­ważyły, że publiczność potrzebuje (przecież nie wyłącznie!) śpiewu i tańca na scenie. Jakoś coraz więcej na naszych scenach muzyki, a mniej bezmyślnie drastycznych wtrętów. W Teatrze Studio (niestety na małej scenie, gdzie odbywają się dyskretne walki o niewygodne miejsca - bo wy­godnych nie ma) prezentowane są piosenki George'a i Iry Gershwinów. Spektakl za po­mocą nazwiska kompozytorów od początku budzi zainteresowanie i aktorzy spotykają się z widownią bardzo życzliwą. Od początku też publiczność jest usatysfakcjonowana. Na scenę z werwą i z pewnego rodzaju wdziękiem wpadają aktorzy, dla których Krystyna {#os#1371}Kamler{/#} za­projektowała świetne stroje. Prezentują się elegancko, przede wszystkim panie - bardzo atrakcyjne jako kobiety. Każda jest piękna! Jednak z upływem czasu widz oczekuje coraz więcej, a otrzymuje coraz mniej. Reżyser Michael {#os#5769}Hackett{/#}, znany widzom warszawskim ze świetnego prze

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Amerykanin w Warszawie

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Powszechne Nr 49

Autor:

Hanna Szczawińska

Data:

26.03.1992

Realizacje repertuarowe