"Dziady" dociekały się w tym sezonie aż trzech inscenizacji. Wydawać by się mogło, że fakt ten ma tylko krzepiącą wymowę, że "arcydramat" Mickiewicza zaczyna być szerzej obecny w świadomości teatru. Ale czy tak jest w istocie?
Na scenicznej biografii "Dziadów" odcisnęły ślad niezatarty dwie wielkie inscenizacje - Leona Schillera i Konrada Swinarskiego. Zwłaszcza ta ostatnia, będąca swego rodzaju syntezą teatralnych doświadczeń Swinarskiego, stała się niezwykle zobowiązującym punktem odniesienia. Jednakże nawet najwybitniejszy spektakl nie wyczerpuje wszystkich możliwości realizacji "Dziadów". Jeśli mają one żyć nie tylko na półkach bibliotecznych, ale i na scenie, muszą - naturalną koleją rzeczy - ulegać próbom dalszych weryfikacji, muszą po ten utwór sięgać reżyserzy, mający coś istotnego do powiedzenia. Sprawa ma bowiem aspekt szerszy, nie tylko estetyczny, ale i ideowo-społeczny. Rola narodowej klasyki w podnoszeniu poziomu naszej zbiorowej świadomości jest szczególnie istotną. Stosunek do tradycji to ważna miara dojrzałości współczesnego teatru. "Dziady" - jedno z najbogatszych pod względem poznawczo-artystycznym dzieł polskiej klasyki - zawierają niejako