Brawami na stojąco przyjęła wrocławska publiczność tę premierę. Długo nic milknąca owacja była spory m zaskoczeniem, bowiem spektakl, jeśli skonfrontować go z filmem Formami, łatwo można uznać za sceniczne nudziarstwo. Co więcej, przedstawienie Adamczyka w większym stopniu ujawnia kiczowatość tekstu, podkreśla jego pseudofilozoficzną głębię, ale też - eksponuje wartości teatralne w nim zawarte. Mamy tutaj wszystko: szczyptę ironii, trochę melodramatu, dozę tragizmu, a przede wszystkim - muzykę Mozarta, dzięki której spektakl nabiera powagi i monumentalności. Przezrocza wyświetlane na wielkich kolumnach przedstawiają raz wnętrze salonu, raz salę koncertową, raz piwnice masońskie, a kiedy indziej - Pola Elizejskie. Aktorzy, ubrani w kostiumy z epoki, wyglądają pięknie, zwłaszcza kobiety. Mozart Miłogosta Reczka to stuknięty młodzieniec na usztywnionych nogach, ciągle chichoczący; Salieri z kolei w interpretacji Igora Przegrodzkiego to okaz
Źródło:
Materiał nadesłany
Goniec Teatralny, nr 28