- Mam w domu pudełko po butach conversach, w którym przechowuję około stu pięćdziesięciu biletów teatralnych, one dużo dla mnie znaczą - z reżyserem Radosławem Rychcikiem rozmawia Mateusz Węgrzyn w Notatniku Teatralnym.
Mateusz Węgrzyn: Dlaczego zamiast poetą zostałeś reżyserem? Radosław Rychcik: Właściwie chciałem być poetą, żeby podobać się dziewczynom, co oczywiście wystarczyło na liceum w Działdowie, zresztą cudowne. Ale kiedy poszedłem na polonistykę, zauważyłem, że nikt nie pamięta marca '68 roku - a właściwie wolałem, żeby był maj '68, tylko w Paryżu - że dziewczyny z polonistyki to nie moje muzy... Zdałem sobie sprawę, że poezja jest jednak zajęciem zbyt niszowym, a ja nie mam na tyle talentu. Na drugim roku studiów poszedłem do Teatru Rozmaitości, zobaczyłem spektakl "Magnetyzm serca" Grzegorza Jarzyny i zapragnąłem być reżyserem. M.W.: Skończyłeś polonistykę, tekst klasyczny w twoich spektaklach stanowi ważny element, ale nie traktujesz go zbyt nabożnie, często wręcz obnażasz jego formę, która w pewnych fragmentach okazuje się jedynym walorem dzieła. Zgadzasz się z dawnym powiedzeniem Konstantego Puzyny, że wierny wobec tekstu jest t