"Wesele Figara" w reż. Wojciecha Walasika w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Premiera opery Mozarta "Wesele Figara" w Teatrze Wielkim w Lodzi zbiega się w czasie z aferą w łódzkim biurze Samoobrony. Treść komedii w wykonaniu posła Ł pasuje jak ulał do historii hrabiego Almaviva molestującego podległe mu kobiety, pokojówkę Zuzię i ogrodniczkę Barberinę, którym wiele obiecuje za łóżkowe usługi. Również będąca w nim w komitywie Marcelina nie tylko nie wie, kto jest ojcem jej dziecka, ale nawet gdzie się ono podziało. Dopiero staroświecki test DNA wszystko wyjaśnia. Akcja w operze kończy się dobrze. Hrabia, Andrzej Niemierowicz, zostaje ukarany i wraca do żony Doroty Wójcik. Figaro, Piotr Miciń-ski, odnajduje matkę i ojca, co ratuje go przed związkiem kazirodczym. Ustatkuje się również nałogowy rozpustnik Cherubin (Agnieszka Makówka). Szkoda tylko, że molestowana Zuzia, Małgorzata Kulińska, nomen omen lekko fałszuje, bo wszystko inne doskonale ze sobą współgra. Dialogi zamiast w archaicznej włoszczyźnie idą po pols