Dlaczego Malajkat zdecydował się na wystawienie tego spektaklu dopiero w marcu, a nie przy okazji Bożego Narodzenia? Dlaczego właśnie w Małym, a nie w Guliwerze? Zostanie to chyba tajemnicą - o "Wędrowcu" w reż. Wojciecha Malajkata w Teatrze Małym pisze Jan Ensztein z Warszatu Krytyka Teatralnego w Instytucie Teatralnym.
"Wędrowiec" Conora McPhersona w reżyserii Wojciecha Malajkata w Teatrze Małym w Warszawie. Wnętrze irlandzkiego domu. Ściany i meble wykonane z ciemnego drewna sprawiają wrażenie starych. Pośrodku sceny znajduje się stół, na nim opróżniona butelka czerwonego Johnny Walkera i kilka pustych puszek. Wchodzi zdenerwowany Sharky (Zbigniew Zamachowski) ze sztuczną choinką pod pachą i zaczyna rozplątywać sznur świątecznych lampek. Dwa tygodnie temu wrócił do domu z wybrzeża, gdzie wykonywał jakąś pracę. Wszystkie szanse zmarnował, wszystkie posady stracił. Po kolei budzą się śpiący w fotelu niewidomy Richard, brat Sharky'ego (nieprzeciętna rola Henryka Talara) i leżący na podłodze Ivan (Jerzy Łapiński), który błyskawicznie zaczyna szukać zagubionych okularów oraz szklaneczki whiskey. Widać, że świętują już jakiś czas, z dialogu wynika, że nie zdarza im się trzeźwieć. Teraz jest jednak specjalna okazja: Wigilia Bożego Narodzenia. Za chwi