- Demokracja nie polega na tym, że wszyscy rządzą. Ale teatr nie należy do dyrektora. Należy do mieszkańców - z Aliną Czyżewską rozmawia Katarzyna Flader-Rzeszowska w Teatrze.
KATARZYNA FLADER-RZESZOWSKA W debatach publicznych i prywatnych rozmowach często używamy pojęć, które różnie możemy definiować. Czym dla Ciebie jest demokracja? ALINA CZYŻEWSKA Ja mogę powiedzieć - co będzie chyba bardziej interesujące w kontekście teatru - czym demokracja nie jest. Demokracja nie jest tym, że komuś dajemy władzę, a ten ktoś nami rządzi. To nie jest tak, że dyrektor czy reżyser dostaje władzę z urzędu i może wobec nas wszystko. Mówi się często, że w teatrze nie ma demokracji, co oznacza, że nie ma dyskusji. No właśnie nie, demokracja państwowa nie może żyć bez debaty publicznej. Bez możliwości wyrażania opinii i ich wymiany. Demokrację można respektować również w teatrze. To znaczy nie zamykać ust pracownikom czy aktorom. Szanujemy opinie innych, przede wszystkim szanujemy współobywateli, współpracowników w teatrze. I szanujmy prawo. Chociaż z tym jest związany inny problem. Moim zdaniem obecny "Kodeks pracy" oraz