W Teatrze im. Stefana Jaracza trwają próby baśni Williama Thackeraya pt. "Pierścień i róża". Jak zawsze teatr mobilizuje wszystkie siły, aby przedstawienie spełniło oczekiwanie młodej widowni i pozostawiło w jej wyobraźni trwały ślad. Na efekt końcowy pracują wszyscy, począwszy od zespołu artystycznego, poprzez pracownie rzemieślnicze, na obsłudze widowni kończąc.
Aktorka Janina Szczerbowska, z racji warunków zewnętrznych bardzo często obsadzana w bajkach, wszystkie swoje bohaterki wspomina bardzo serdecznie. - Mamy w tym repertuarze spore doświadczenie. Byłam sierotką Karen w "Czerwonych pantofelkach", z Żaby Plumki przechodziłam w rolę egzotycznego Ptaka Kiwi w "Calineczce", wędrowałam jako Alicja po "Krainie czarów", zagrałam urwisa Pinokia zamieniałam w kamienie jako Złota Kaczka. Za każdym razem, gdy z kobiety musiałam przeistoczyć się w dziecko, a praca wcale nie wyglądała tak różowo jak się wydaje, traktowałam ją jak każdą inną rolę z tzw. poważnego repertuaru. Bo dzieci nie dadzą się oszukać. Szybko odkryją na scenie fałsz. Bardzo zatem przejęta byłam rolą Pinokia. Uważnie podpatrywałam w domu mego siedmioletniego syna, aby nauczyć się być chłopakiem. Opinia Kuby była dla mnie równie ważna jak uwagi reżysera. Miło wspominam też "Alicję w krainie czarów", zwłaszcza jedną z sytuacji