Ostatnio tak często oglądam spektakle zrealizowane poza tradycyjnymi budynkami teatralnymi, że zapominam powoli, jak wygląda normalny teatr. I szczerze mówiąc nie żałuję, bo spektakl wyjęty z rutyny zaczyna błyszczeć, jak babcine sukienki wydobyte z szafy i nałożone na imprezę do klubu. Pozwala zarazem zobaczyć nieznaną twarz miasta, czy będą to zakamarki Dworca Centralnego czy zakłady Norblina. Taką próbą odejścia od teatralnego schematu jest "Alicja w krainie czarów", niezależne przedstawienie w reżyserii studenta reżyserii Pawła {#os#37525}Passiniego{/#}, zrealizowane przy współpracy artystów z Gardzienic i Stowarzyszenia Makata. Rzecz pierwotnie miała być prezentowana na praskich podwórkach, w końcu premiera odbyła się w dawnej spalarni śmieci koło Powązek. Chociaż jako prażanin z wyboru żałuję, że nie zobaczę "Alicji" na własnym podwórku, muszę jednak przyznać, że Passini znalazł fantastyczne miejsce. Opowi
Tytuł oryginalny
Alicja na Powązkach
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza-Stołeczna Nr 147