Na scenę wróciła po czterech latach nieobecności. W tym czasie walczyła o uratowanie poparzonej twarzy. Jej historia to opowieść o walczeności i smakowaniu życia.
Gra pani w sztuce pod tytułem "Dziwka z Ohio" Hanocha Levina... - Niektórym widzom tytuł ten nie przechodzi przez usta, więc proszą o bilet na "tę panią z Ohio" albo o bilet na "Prostytutkę z Oklahomy". Czy jest to sztuka kontrowersyjna? - Kiedy dowiedziałam się, że "Dziwkę" reżyseruje Adam Sroka, uspokoiłam się, bo pracowaliśmy już wcześniej i znamy się. Wiem, że jest to reżyser dobry i szlachetny, który nie pozwoli skrzywdzić aktora. Od początku mówił, że w spektaklu nie będzie obsceniczności, że nie będzie to spektakl kontrowersyjny. Chciał pokazać ludzi z poczuciem humoru i fantazją. Chciał, by widz czuł do bohaterów "Dziwki" sympatię, choć są strasznie pokręceni. Nie są szlachetni ani dobrze urodzeni. Jest to też sztuka o marzeniach. Każdy z bohaterów chce jeszcze w życiu coś przeżyć. - Każdy tęskni za miłością i bezpieczeństwem. Nie udaje im się, ale nie będziemy zdradzać szczegółów tej historii. Pani gra kobietę