Pierwsze występy dawała już w przedszkolu. Wtedy nie sądziła, że 20 lat później będzie występowała na scenach operowych. Rozmawiamy z Aleksandrą Gudzio, mezzosopranistką z Olsztyna.
Aleksandra Gudzio: Śpiewak operowy, który kiedyś oszałamiał głównie głosem, dziś dostaje jeszcze zadania sceniczne na równi z aktorami Śpiewasz na scenach operowych w Polsce i nie tylko już od ładnych kilku Lat. Kiedy narodziła się w tobie pasja do tej - chyba najtrudniejszej -techniki śpiewu? - Śpiewam, odkąd pamiętam. W podstawówce ćwiczyłam w zespole Arabeska, przy olsztyńskim Pałacu Młodzieży u pana Janusza Laddy. Nie było to żadne popkulturowe śpiewanie. Nacisk był położony na piosenki z lat 60. I to właśnie wtedy na tyle się rozśpiewałam, że już wiedziałam, że tą drogą będę chciała iść przez życie. Potem była szkoła muzyczna, do której dostałam się dość przypadkowo. Poszłam się tam dowiedzieć, kiedy będą egzaminy wstępne, a okazało się, że... właśnie trwają. I tak jak stałam, tak wylądowałam przed komisją. Nie zdążyłam się nawet zestresować i zostałam przyjęta. Już w szkole poznałam panią Jolan