"Koprofagi, czyli znienawidzeni, ale niezbędni" w reż. Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Mateusz Witkowski na portalu e-splot.
Uznany polski reżyser bierze na warsztat prozę jednego z najwybitniejszych pisarzy modernistycznych, po czym serwuje widzom sprawny warsztatowo spektakl, w którym wydobywa z Conradowskich powieści kilka szalenie aktualnych aspektów. Coś poza tym? Miejmy nadzieję. Klatę można lubić lub nie, jednego nie można mu jednak w żadnym wypadku odmówić: posiada własną, indywidualną poetykę, którą konsekwentnie się posługuje w kolejnych realizacjach. W "Koprofagach" widz otrzymuje gwałtowne zmiany tempa i popkulturowe puszczanie oczek. "Nic nowego pod słońcem" chciałoby się powiedzieć (co dobrze koresponduje z wymową spektaklu). Dopóki nie ma jednak mowy o zjadaniu własnego ogona, wstrzymam się z kręceniem nosem (choć trudno się pozbyć wrażenia, że jest to nie tyle możliwość, co odroczony wyrok). Na pewno jest interesująco wizualnie (do czego Jan Klata zdążył już widzów przyzwyczaić). Nawet jeśli mówienie o wykorzystywaniu ekranów video w sp