Rola w "Złotopolskich" była komediowa, Teatr Kwadrat też jest nastawiony na komedie i farsy. Więc może kabaret był moim przeznaczeniem? Chociaż oczywiście zawsze wyobrażałam sobie siebie w wielkich dramatycznych rolach - mówi aktorka Teatru Kwadrat, MAGDALENA STUŻYŃSKA.
Wojciech Krzyżaniak: Co się z panią działo, odkąd odeszła pani ze "Złotopolskich"? MAGDALENA STUŻYŃSKA: Nie było mnie widać medialnie i towarzysko, ale cały czas pracowałam. Grałam - i gram - w teatrze Kwadrat, poza tym wystąpiłam gościnnie w kilku serialach, a w międzyczasie urodziłam drugie dziecko. Działo się? Ale czasy są takie, że jak kogoś nie widać w okienku, to go nie ma. W każdym razie dla tzw. szerokiej publiczności. - Też nie do końca, bo w miarę regularnie, choć w ograniczonym wymiarze, pokazuję się w "Hotelu 52", wystąpiłam w "Usta usta"... Ciekawi mnie, co sprawia, że aktorka decyduje się odejść z dużej produkcji, która dawała jej stabilność finansową i popularność. Przecież w "Złotopolskich" miała pani świat u stóp. I nie było się czego wstydzić, bo to niegłupi serial. - Wie pan, ja tam grałam jedenaście lat. Dostawałam inne propozycje, ale miałam jedną z głównych ról, więc trudno było podej