Po poprzedniej premierze w teatrze Rampa - sztuce "Majestat" - pisałem, że ktoś podszywa się pod prawdziwego Andrzeja Strzeleckiego, robiąc teatrowi złą renomę. Po najnowszej mam przyjemność zawiadomić, że twórca i dyrektor Rampy wrócił na swoje miejsce i jest w znakomitej formie artystycznej. Autorskie widowisko Strzeleckiego "Film" to prawie godzina doskonałej zabawy konwencją filmową, przeniesioną pomysłowo do teatru. Rymowana historia nieszczęśliwego małżeństwa Zuzi i Romana, którą recytuje ze sceny reżyser, to wprawdzie piramidalny banał, ale jak pokazany! Gra toczy się w przypominającym ekran oknie, ograniczonym ruchomymi parawanami. Akcja podzielona jest zgodnie z zasadami sztuki filmowej na ujęcia, zbliżenia i jazdy kamerą. Oglądamy bohaterów w planie amerykańskim, mamy zbliżenia na przerwaną fotografię ślubną i talerz z zatrutymi grzybkami oraz jazdę kamerą po weselnym stole. Kamery jednak nie ma. To aktorzy z
Tytuł oryginalny
Ale kino
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza + Gazeta Stołeczna nr 132