EN

10.10.2007 Wersja do druku

Albośmy to jacy, tacy?

Każde przedsięwzięcie powinna cechować celowość - trzeba wiedzieć, po co się to robi. A jeśli jedynym powodem wystawienia spektaklu jest jubileusz, to chyba lepiej sobie odpuścić i zrobić kolejną farsę - o "Weselu" w reż. Rudolfa Zioły w Teatrze Śląskim w Katowicach pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

Kiedy bierze się na warsztat "Wesele" - jeden z największych polskich dramatów, musi wiedzieć, co chce się za pomocą tego tekstu powiedzieć. Jubileusz Teatru Śląskiego w Katowicach i setna rocznica śmierci autora nie mogą być wystarczającymi powodami do wystawiania tego tekstu. A niestety, w tym przypadku tak jest. "Wesele" to dramat, który pozornie przedstawia uroczystość weselną Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny. To dramat, który pozornie odgrywa się w 1900 roku w pewnej bronowickiej chacie. Jednak bronowickie wesele było dla Wyspiańskiego tylko pretekstem do bardziej uniwersalnej refleksji nad Polską i Polakami. Jest to tekst, który wyrasta z lokalności, ale staje się lustrem dla całego narodu. Realizatorzy "Wesela" w Teatrze Śląskim zapowiadali, że będzie to "Wesele" mało bronowickie, ale za to mówiące o Polsce roku 2007. Można było spodziewać się, że idąc tropem Wyspiańskiego, Rudolf Zioło wraz z aktorami zechce przez pryzmat nasz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowa Siła Krytyczna

Autor:

Anna Wróblowska

Data:

10.10.2007

Wątki tematyczne

Realizacje repertuarowe