EN

20.05.2013 Wersja do druku

Albo granie albo śpiewanie?

"Orfeusz i Eurydyka" w reż. Giorgio Madia w Operze Krakowskiej. Pisze Aleksandra Sowa w serwisie Teatr dla Was.

Bez wątpienia wiele w krakowskim "Orfeuszu i Eurydyce" się udało. Być może najlepszy spektakl Opery Krakowskiej w kończącym się sezonie, pełen świetnych pomysłów, a jednocześnie oszczędny w środkach, zasługuje też jednak na naganę. Za to, że mógł być jeszcze lepszy niż jest, a ta okazja nie została wykorzystana. Dzieło Glucka, przez próbę urzeczywistnienia reformatorskich założeń twórcy, nie należy do najłatwiejszych. Nie chodzi tu tylko o fakt zaangażowania tak licznego zespołu wykonawców, ale o konieczność zsynchronizowania kilku sztuk w ramach przedstawienia. Madia postanowił zaangażować na scenie jednocześnie solistów baletu i opery. Ci drudzy, a właściwie te drugie, są jednak na dalszym planie, jak alter ego głównych postaci - chodzą za nimi, wykonują podobne gesty, a nawet przytulają i pocieszają się "wzajemnie", ale usuwają też w cień - to taniec ma nas zająć najbardziej. I słusznie, bo jest na co popatrzeć. Właśc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Albo granie albo śpiewanie?

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr dla Was

Autor:

Aleksandra Sowa

Data:

20.05.2013

Realizacje repertuarowe