EN

26.09.2001 Wersja do druku

Ala ma kota

Do ostatniej soboty myślałem, że takie rzeczy mogą się wydarzyć tylko w koszmarnych snach

Jeden z czołowych aktorów polskich w połowie sceny zapomina tekstu i ucieka za kulisy. Za nim znika jego par­tner, też znane nazwisko. Pozostała na placu boju młoda aktorka odtwarzająca główną rolę woła rozpaczliwie do kole­gów: "A co ja mam zrobić?", po czym podąża ich śladem. Publiczność, która dotąd raczej drzemała, budzi się i z na­pięciem wyczekuje dalszego ciągu. Wró­cą? Nie wrócą? Szczypię się w policzek. Nie, to nie sen małej dziewczynki, opi­sany ponad sto lat temu przez pewnego oksfordzkiego matematyka w książce dla dzieci. To premiera w Teatrze Drama­tycznym miasta stołecznego Warszawy. Aktorzy w końcu ustalili z suflerem tekst, wrócili i dokończyli grę. Ale nawet gdyby bezbłędnie opanowali swoje role, i tak nie uratowaliby spektaklu. Przedsta­wienie Tomasza Hynka jest nieudaną pró­bą przeniesienia znanej powieści dla dzie­ci z wiktoriańskiej Anglii w XXI wiek. Reżyser, który z zawodu jest kompozy­torem muzyki lekkie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 225

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

26.09.2001

Realizacje repertuarowe