"Żeby nie było śladów" Cezarego Łazarewicza w reż. Piotra Ratajczaka w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Andrzej Horubała w tygodniku Do Rzeczy.
Gdybym był kryptopisowskim reżyserem teatralnym i nasycił już sceniczną adaptację reportażu Cezarego Łazarewicza "Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka" naprawdę fajną muzą, w tym paroma kawałkami Lecha Janerki ("Lola" towarzysząca scenie pałowania Przemyka oraz "Ta zabawa nie jest dla dziewczynek" - najpiękniejszy chyba erotyk o naszym młodzieńczym stanie wojennym), to chyba nie oparłbym się pokusie, by zaserwować publiczności pochodzący z tej samej płyty, z "Historii podwodnych", jeszcze jeden utwór - "Konstytucje". Ach, z jaką radością patrzyłbym zza kulis na twarze publiczności, która - kumata przecież - zaczęłaby pojmować wywrotowe kaczystowskie przesłanie wersów wyśpiewywanych przez Lecha Janerkę na beztroskim słonecznym reggae'owym podkładzie: Są wesołe konstytucje Które mają jeden cel Chcą oddalać rewolucje Ale my to mamy gdzieś Dokładnie tam Dokładnie tam. Chichotałbym, ale przecież część mózgu wys