"Garderobiany" Ronalda Harwooda w reż. Adama Sajnuka w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Mirosław Winiarczyk w tygodniku Idziemy.
Jest rzeczą zastanawiającą, że po premierze nowej inscenizacji "Garderobianego" Ronalda Harwooda w Teatrze Narodowym w tygodnikach opinii odezwały się głosy kompletnie dezawuujące sztukę i przedstawienie. Krytykom, którzy wychwalają niemal pięciogodzinne, pokręcone nudziarstwa w reżyserii Michała Zadary (ostatnio "Matka Courage"), nagle przeszkadza doskonale napisana sztuka z żywą akcją, znakomicie zarysowanymi głównymi postaciami i ważnym tematem. Napisany w 1980 roku "Garderobiany" był wielokrotnie wystawiany na scenach europejskich i polskich, wystarczy przypomnieć świetne przedstawienie w Teatrze Powszechnym z 1986 roku ze znakomitymi rolami Zbigniewa Zapasiewicza i Wojciecha Pszoniaka. Z okazji tamtej premiery Warszawę odwiedził autor sztuki. "Garderobiany" był wielokrotnie filmowany (głośny film z Albertem Finneyem i Tomem Courtney'em z 1983 roku) i wystawiany w telewizji. Autorzy spektaklu w Teatrze Narodowym nie starają się imitować poprzed