"Aktorzy żydowscy" Michała Buszewicza w reż. Anny Smolar w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Robert Stawski na portalu Wywrota.pl
Niby zwyczajna próba w teatrze, staje się kanwą do osobistych rozważań aktorów nad swoim życiem zawodowym i prywatnym oraz potrzebą zmycia z siebie patosu, którego stali się niewolnikami. Ale czy aby na pewno to, co mówią jest prawdą, a kreowane postacie są wiarygodne? Czy "Żyd" i "żydowski", musi definiować "naznaczenie", a "aktor żydowski" oznaczać "innego artystę"? Czy "aktor żydowski" musi być "żydem" i grać tylko to, co jest zgodne z tradycją obsadzoną w przeszłości? Dlaczego nie może, a raczej nie powinien konfrontować sztuki z teraźniejszością, wybiegać w przyszłość? Z wszystkimi tego typu pytaniami, uproszczeniami i stereotypami, przychodzi się w końcu zmierzyć każdemu, kto choć raz został niesłusznie zaszufladkowany. Niestety schematy w życiu codziennym towarzyszą każdemu. Najbardziej tym, którzy niekoniecznie z pochodzenia, ale uwikłani w kontekst miejsca, otrzymują jednoznacznie brzmiącą etykietę. Jednakże tak być nie