Jak jego bohater, Dzierma nie pcha się do przodu. Twierdzi, że na ile umiał, odtwarzał dialogi i scenki zapisane w scenariuszu przez Jacka Bromskiego. Dopiero po dłuższej chwili objawiła się u niego, jak u ekranowego proboszcza, siła sprawcza. Bo kilka pomysłów udało się podlaskim aktorom do produkcji wprowadzić - o filmie "U Pana Boga w ogródku" w reżyserii Jacka Bromskiego, z udziałem artystów BTL-u, piszą Iza Natasza Czapska i Anna Kilian w Życiu Warszawy.
Jacek Bromski miał przy realizacji tego filmu jak u Pana Boga za piecem. Największą zaletę produkcji - niepodrabiany styl prowincji - dostał w naturze. Na plakacie to oni królują. Ekranowi reprezentanci władzy boskiej i ludzkiej. Ksiądz i policjant, którzy wciąż mają posłuch we wsi o wdzięcznej nazwie Królowy Most. To na nich opiera się komediowa i obyczajowa konstrukcja kolejnej już opowieści z sielskiej podlaskiej prowincji. Dziesięć lat temu przyciągnęli widzów na film "U Pana Boga za piecem". Teraz wychodzą nieco dalej - do ogródka. I wciąż wygrywają największą wartość pokazywanego na ekranie miejsca i ich samych. Razem na Wschodzie Nie byłoby filmu o mieszkańcach Królowego Mostu, gdyby nie poczciwy, a zarazem kuty na cztery nogi, ksiądz dobrodziej, a także komendant obnoszący swoją pozycję równie pewnie jak wydatny brzuch. Grający w sutannie Krzysztof Dzierma skromnie zaznacza, że aktorem nie jest. Rzeczywiście, w środowisku