Reżyserowi udało się stworzyć prawdziwy zespół, w którym każdy ma swoje miejsce i nikt nie wychodzi przed szereg - o spektaklu "Jackson Pollesch" w reż. Rene Pollescha prezentowanym na XVIII Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi pisze Aleksandra Kowalska z Nowej Siły Krytycznej.
Aktorzy przestali być kreatywni. Teraz bardziej kreatywna jest widownia. Jak ma więc aktor zachwycić widza, skoro ten przewyższa go kreatywnością? To przewrotne pytanie stawia Rene Pollesch w swoim spektaklu "Jackson Pollesch". Spektakl Pollescha jest barwną i wielowymiarową opowieścią o kondycji teatru i kondycji społeczeństwa. Jest "teatrem w teatrze". Na scenie ma być odegrana komedia bulwarowa. Okazuje się to jednak niemożliwe, bo zginęła scenografia a artyści się zbuntowali i nie chcą grać. Ich fach przestał mieć sens. W czasach, gdy wszyscy są kreatywni, aktorzy przestali mieć cokolwiek do zaoferowania. Choć kreatywność obecnie cechuje wszystkich (jak lamentują aktorzy - nawet emeryci w domu starców malują akwarele i się realizują), oni zostali kreatywności pozbawieni. Dlaczego? Kreatywność stała się towarem, dobrem konsumpcyjnym, które już dawno przestało kojarzyć się z elitarnością. Zawód, który miał polegać na możliwości wyra