- Gdy kilka lat temu postanowiłem związać swój los z rzeszowską sceną okazało się, że trafiłem akurat na... ostatni dzień urzędowania byłego dyrektora, pana Rybki. Zrezygnowany wróciłem więc do domu, ale ku mojemu zaskoczeniu po kilku dniach otrzymałem telefon od kolejnego dyrektora, Przemysława Tejkowskiego. Zostałem członkiem zespołu i tak już od sześciu lat jestem związany z Rzeszowem i jego sceną - mówi MAREK KĘPIŃSKI.
Jak to się stało, że został Pan aktorem? - Aktorem zostałem za sprawą mojej pani polonistki z liceum, która odkryła pizede mną magię teatru. Wraz z nią przygotowaliśmy sztukę, którą, dzięki jej wysokiemu poziomowi, udało nam się zaprezentować na profesjonalnej scenie w Warszawie w teatrze u państwa Machulskich. Było to dla mnie wielkie przeżycie, które ugruntowało mnie w przekonaniu, że zawód aktora jest tym, co chcę robić w życiu i postanowiłem związać moje życie z teatrem. Pierwszy egzamin do Szkoły Teatralnej w Krakowie zakończył się, niestety, niepowodzeniem. Zacząłem wówczas uczęszczać do Studium Kulturalno-Oświatowego, gdzie miałem przyjemność współpracować z reżyserem i kierownikiem literackim w Teatrze Groteska Ewą Marcinkówną, która przyjechała do nas realizować spektakl słowno-muzyczny. To ona swoim wsparciem i zaangażowaniem przekonała mnie, bym nie odpuszczał i walczył o swoje marzenie bycia aktorem. Rzeczywiści