"Aktorzy prowincjonalni" w reż. Agnieszki Holland i Anny Smolar w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Tadeusz Nyczek w Teatrze.
Perwersyjny doprawdy pomysł miał szef redakcji "Teatru", żeby wysłać mnie do Opola na ten spektakl. Nie byłem pewien, czy ilość i siła kontekstów nie przyćmią samego przedstawienia; zbyt dużo splątało się kiedyś na mojej drodze z Krakowa do Opola. Powinienem więc coś na początku wyjaśnić. 1. Kiedy Agnieszka Holland kręciła swoich filmowych "Aktorów prowincjonalnych", w roku 1977 albo 1978 (w '78 odbyła się premiera kinowa), byłem współkierownikiem literackim opolskiego Teatru im. Jana Kochanowskiego. Teatr był całkiem nowy, oddano go do użytku dwa lata wcześniej. Był wielki jak dzisiejsze Castoramy czy Auchan, miał największą i najnowocześniejszą w Polsce scenę, wszystko błyszczało i hulało. Pomijając salę prób, w której po półgodzinie można się było udusić, bo nie zaprojektowano ani okien, ani wentylacji, była to najbardziej luksusowa zabawka teatralna, jaką zbudowano w socjalizmie. Tę zabawkę powierzono nam, to znaczy Bo