"Terminal 7" w reż. Andrzeja Domalika w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku - Kulturze.
Do łask powracają Skandynawowie. W warszawskim Ateneum przypomniano Bergmana, a Teatr Narodowy pokazuje prapremierę "Terminalu 7" Larsa Norena. Czyżby nadchodziła zmiana teatralnej mody? Skandynawowie znajdowali w Polsce wdzięczną publiczność i wspaniałych realizatorów od ponad wieku. Sięgali po tę literaturę najwybitniejsi reżyserzy. Ostatnia dekada nie przyniosła nam jednak wielkich realizacji klasyki skandynawskiej literatury, a miniony Ibsenowski rok pokazał, że nasz teatr zaczyna być wobec niej całkowicie bezradny. Sama idea "gadanego teatru" jest dziś czymś niemodnym, choć twórcy mają już chyba dosyć teatru pod hasłem "brzytwą po oczach" i szukają porozumienia za pomocą słowa, reakcji na działanie partnera. Taka jest właśnie premiera Narodowego na Scenie przy Wierzbowej. Mam jednak z przedstawieniem Andrzeja Domalika kłopot. Skierowanie uwagi widza w stronę spraw ostatecznych, grozy umierania, bezradności wobec życia, rozliczenia z tego, k