Toruń jest jak sanatorium: zieleń, cisza i sieć lokalnych układów - mówią młodzi aktorzy toruńskich scen teatralnych. Przybywają nad Wisłę tuż po szkole. Zamieniają wielkomiejski zgiełk Łodzi, Warszawy czy Krakowa na toruńskie ciepełko. Szybko aklimatyzują się w poukładanym, niedużym Toruniu.
- To jednak, co na samym początku jest dla młodego aktora atutem tego miasta, po czasie okazuje się nieprzyjazne - uważa Anna Chudek, młoda aktorka Baja Pomorskiego - Tylko dwie instytucje teatralne plus układy, układziki... Przebijanie się przez nie w poszukiwaniu możliwości dodatkowego zarobku jest bardzo trudne. W Teatrze im. Wilama Horzycy młodzi stanowią wąską grupę: pięć osób w ponad trzydziestoosobowym gronie. Najświeższy narybek to: Matylda Podfilipska, Filip Frątczak, Tomasz Myzan, Radosław Garncarek i, gościnnie występująca na toruńskich deskach, Julia Balsewicz. Niebawem pojawi się w zespole jeszcze jedna, młoda, kobieca twarz. Jej personalia na razie jednak pozostają tajemnicą. - Zdecydowaną większość naszego zespołu stanowią aktorzy starsi od nas o jakieś 10, 15 lat - mówi Matylda Podfilipska. - To naprawdę "potężna grupa". W naszym zespole jednak panuje iście rodzinna atmosfera. Szczególnie serdeczni są toruńscy nestorzy: panie