- Dla mnie najważniejszą inspiracją jest muzyka - mówi Aleksandra Kurzak. Właśnie ukazał się tom "Si, Amore", wywiad rzeka z gwiazdą opery. O książce pisze Maciej Weryński w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Na największych scenach mamy ich troje: Piotra Beczałę, Mariusza Kwietnia i ją - Aleksandrę Kurzak, choć w Polsce częściej zdarza się o niej słyszeć jako o Oli. I to od osób, które nigdy z nią osobiście nie rozmawiały. Wystarczy, że ktoś lubi operę, wie o niej nieco więcej niż przeciętny obywatel (a więc cokolwiek), a już wyskakuje: Ola! Może dlatego, że ludzie opery spotykali ją już gdy jako dziecko towarzyszyła swojej mamie - Jolancie Żmurko, znakomitej sopranistce i swojej nauczycielce śpiewu - za kulisami podczas prób czy spektakli? Może dlatego, że tak bardzo potrzebujemy sukcesów, że gdy odnosi je ktoś z "naszych", to traktujemy go jak swojego znajomego? A może dlatego, że pani Aleksandra jest rzeczywiście taka nasza, swojska, taka... Ola? Jej sukces jest rzeczywiście ogromny. Śpiewać na najważniejszych scenach świata - ze szczególnym akcentem na londyńską Covent Garden, o której mówi jak o macierzystym teatrze, Metropolitan Oper