- Zawsze pracuję z ludźmi piekielnie zdolnymi i utalentowanymi. A
i tak dźgam ich, pcham i popycham ku wyżynom. Taką mam potrzebę i taką naturę - mówi ANDRZEJ ŻUŁAWSKI.
Nie lubi wywiadów, bo to, co ma do powiedzenia, wyraża sam - jako reżyser, scenarzysta, krytyk filmowy, pisarz, felietonista. Jeśli rozmawia, to o sztuce. Ze mną wyjątkowo, porozmawiał o życiu. Albo się go kocha, albo nienawidzi. Nie znosi kompromisów, gra va banque. Jeśli przegrywa, to klapa jest całkowita. Jeśli wygrywa, to tworzy arcydzieło. Skończył studia TAM, by wrócić TU. To kierunek niespotykany. Ale on uwielbia iść pod prąd. Zofia Kraszewska: - Los jest dla pana łaskawy? Andrzej Żuławski: - Jestem osobnikiem krnąbrnym, życia ciekawym. A gdy kopie się w jego bogactwach, to przecież trafi się na jakiś kamień, przeszkodę czy wnyki. Umiem sobie napytać biedy. Taki już mam charakter. - Jest pan odkrywcą wielu pięknych i utalentowanych pań. Te, które się o pana otarły, zyskiwały sławę. Małgorzata Braunek, Romy Schneider, Isabelle Adjani i Sophie Marceau właśnie u pana zagrały swoje życiowe role. - Wolę widzieć w kinie