"Chwile słabości" w reż. Marcina Sosnowskiego w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Jagoda Opalińska na stronie internetowej AICT.
Można postrzegać całą rzeczywistość w perspektywie brutalizmu. Zwłaszcza że i fekalną wizję świata wciąż na nowo uwiarygodniają rozmaite relacje z życia wzięte. Theatrum Mundi nie oszczędza nas jako obserwatorów, ani jako solistów. Taki stan rzeczy rejestruje też język współczesnego teatru. To fakt, który w wielu z nas budzi emocjonalny sprzeciw, ale któremu nie sposób odmówić racji bytu. Natomiast sprowadzone do bełkotu projekcje, przykryty anty-hierarchią i anty-sensem banał coraz widoczniej dzielą scenę i widownię. Nic tu nie zmienią festiwalowe laury, paszporty, werdykty omnipotentnych dziennikarzy, gesty nadgorliwych nowatorów-decydentów. Medialny szum trwa i ma się świetnie. Gorzej z publicznością... Przyjaciele królika klaszczą a cała reszta coraz szerszym łukiem omija kolejne zdarzenia artystyczne. Wszystko razem sięga granic szaleństwa. Bowiem prawdziwym sygnałem mizerii teatru nie są nagłaśniani infantylni prowokatorzy,