Kiedy widzowie wchodzą na salę, w mrocznawym wnętrzu Sceny Nowej już ktoś jest. Siedzi w fotelu, zajęty swoimi sprawami, jakby nieobecny... - tak zaczyna się to przedstawienie. Rzeczywistość przenika się z teatrem; świat nagle ujawnia swoją teatralność. To ważne, gra ma tutaj wymiar nie tylko teatralny, ale i filozoficzny. Lecz żywioł gry łatwo przekracza wyznaczone mu granice i bywa, że staje się samowystarczalny. I coś takiego przytrafiło się chyba w tym przedstawieniu. Dokonana przez Marka Gaja i Marka Kalitę adaptacja "Dziennika uwodziciela", powieści Sorena Kirkegaarda pod tym samym tytułem, jest scenariuszem na dwoje aktorów i aktorstwo wychodzi w spektaklu na plan pierwszy dominując nad problemem filozoficznym. Duński filozof zawarł w swojej powieści nie tylko historię swego zerwanego narzeczeństwa, ale i psychologiczno-filozoficzną problematykę miłości, trudnego związku dwojga ludzi, w którym chęć zniewolenia d
Tytuł oryginalny
Aktor jako narzędzie poznania
Źródło:
Materiał nadesłany
Dzisiaj nr 130