Do tych kilku przedstawień, które obejrzałam tuż przed udaniem się teatrów na wakacje, należy "Traktat o marionetkach" w reżyserii i choreografii twórcy Pantomimy Wrocławskiej, Henryka Tomaszewskiego. Jest to piękne, estetycznie wysmakowane w każdym detalu, miniaturowe przedstawienie. Nie dla wszystkich. Można powiedzieć, dla smakoszy. Rzecz oparta na tekście niemieckiego dramatopisarza i nowelisty żyjącego na przełomie dwóch okresów, klasycyzmu i romantyzmu, Heinricha von Kleista. W 1810 roku Kleist napisał krótkie opowiadanie w formie eseju filozoficznego "O teatrze marionetek". Zachwycony tymże esejem Henryk Tomaszewski znalazł w nim temat do dyskursu o sztuce i w ogóle o istocie sztuki w szerszym tego słowa znaczeniu. Gdy czytam tekst Kleista, wydaje mi się, że jest na tyle trudny i nieefektowny scenicznie, że wręcz nieprzekładalny na warunki teatralne. Choć przecież mówi o sztuce, jest traktatem o teatrze lalki. Ale wyłącznie w sferze refleks
Tytuł oryginalny
Aktor i marionetka
Źródło:
Materiał nadesłany
Nasz Dziennik nr 167