Tischner nie nawracał. Nie wykorzystywał szkoły do ewangelizowania - i właśnie to było w nim cenne - mówi prof. Ewa Kutryś, rektor PWST, która jest głównym organizatorem rozpoczynających się 25 kwietnia Dni Tischnerowskich.
Błażej Strzelczyk: Co wspólnego mają aktor i filozof? Prof. Ewa Kutryś, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej: Obaj szukają odpowiedzi na te same pytania. Pytają o prawdę. Znajdują odpowiedzi? - Aktor, szukając prawdy, tak jak filozof musi stawiać pytania. Nigdy jednak nie dochodzimy do prawdy. Ten proces jest ciągły. Te poszukiwania nigdy się nie kończą. Co spowodowało, że Tischner tak idealnie dopasował się do środowiska artystów? - Były takie czasy, że artystów chowało się poza murami cmentarzy. Kościół traktował nierzadko artystów jako ludzi wyklętych, którzy prowokują, szukają dziury w całym, psują, wsadzają palec w ranę, by ta się nie zabliźniła. Tischner, który reprezentował również Kościół, trochę z tego kpił. Rozumiał, że świat nie jest doskonały, a prowokacja i potrzeba jątrzenia jest lekarstwem. Jątrzył razem z wami? - Tischner przyszedł do szkoły teatralnej w czasach niebywale gorący