Na stronach poświęconych teatrowi w internecie (a internet będzie miał kluczowe znaczenie w tej opowieści) warto przypomnieć niektóre ekstremalne - że tak powiem - doświadczenia aktorskie. Ekstremalne, bo na niedostępnych szczytach polityki - pisze Lech Raczak na blogu tu-jest-teatr.pl.
Zdarza się nie rzadko, że aktor zapomina o najważniejszym ostrzeżeniu Macbetha (akt 5, scena 5) i ze sceny teatru trafia na proscenium świata. I zdarza się, że odnosi wówczas największy życiowy sukces. I tak specjalista od ról drugoplanowych zostaje prezydentem supermocarstwa, a protagonista filmów drugorzędnych przeistacza się w gubernatora najbogatszego i najbardziej zaawansowanego technologicznie państwa/stanu świata. Ale zdarza się też, że komediant zakłada klub piwoszy, który z knajpy przenosi się niebawem do parlamentu, dzieli się potem według klucza duże piwo-małe piwo, wikła w niejasne interesy i kończy w niesławie. Pozostawiając jednak aktorowi (i jego publiczności) doświadczenie pozwalające istnieć wiarygodnie w serialach w rolach polityka uwikłanego w kryminalne układy. Te historie znamy. Więc posłuchajmy (poczytajmy!) kolejnej, która właśnie wstrząsnęła podstawami kraju, który potrafił przetrwać setki lokalnych trzęsień