EN

16.05.2006 Wersja do druku

Aktor biedny, ale pan

- Myślałem o pracy za granicą, ale stanie codziennie przy taśmie i wykonywanie tych samych czynności wydaje mi się po prostu nudne. A ta praca, mimo że niesie za sobą ryzyko, daje codziennie coś innego. Raz jesteś krasnalem, raz bohaterem romantycznym - mówi RADOSŁAW GARNCAREK, aktor Teatru im. Horzycy w Toruniu.

Niskie zarobki, wyczerpujący plan dnia, obsesja zachowania swojego ciała w formie, pokusa łatwej serialowej sławy - to codzienność aktorów. Tomasz Mycan [na zdjęciu] i Radosław Garncarek z toruńskiego Teatru Horzycy nie mogą się jednak uwolnić od swojej profesji. Kochają ją szczerze. Agata Czaja: Ludziom wydaje się, że życie aktora to pasmo przyjemności: od czasu do czasu jakiś spektakl lub próba, autografy na prawo i lewo oraz zbieranie pochwał. A Jak wygląda wasz zwykły dzień pracy? Radosław Garncarek: To wszystko zależy, czy gramy w spektaklu, czy przygotowujemy się do czegoś nowego. Tomasz Mycan: Jeżeli przygotowujemy sztukę, to próby mamy w godz. 10-14, a później od godz. 18 do 22. Generalnie potrafią jednak trwać do północy. Albo i dłużej. R.G.: Czyli niby fajnie, bo można się wyspać. Z tym, że cały dzień mamy rozbity. Dlatego życie z aktorem jest trudne. T.M.: Ale przed premierą nie ma czasu na nic. Tylko próby, próby, p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Aktor biedny, ale pan

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Toruń nr 110/12.05.

Autor:

Agata Czaja

Data:

16.05.2006