Logo
1.09.2005 Wersja do druku

Aktor bez magisterium

Zaocznie, weekendowo, bez egzaminów. Decyduje kolejność zgłoszeń. Nowe szkoły aktorskie otwierają się nie tylko dla osób, które chcą odnieść sukces na scenie, ale i na rynku pracy. Granica między zawodowcami i amatorami staje się coraz mniej wyraźna - pisze Joanna Derkaczew.

Co roku wydziały aktorskie trzech państwowych uczelni opuszcza zaledwie garstka wybrańców. Tak niewielki nabór ma zapewniać wysoką jakość nauczania i szansę powodzenia na wąskim rynku pracy. Jednak zasada "aktor z dyplomem albo wcale" odchodzi w przeszłość. Scena i plan zdjęciowy stają się dostępne dla każdego obywatela. Każdego, kto wygra "Idola", "Debiut", casting do reklamy albo zdoła opłacić czesne w szkole niepublicznej. W wykazie Centrum Edukacji Artystycznej Ministerstwa Kultury figuruje kilkanaście niepublicznych uczelni teatralnych i filmowych. To studia płatne - w studium aktorskim przy teatrze w Olsztynie nauka jest wprawdzie darmowa, ale w innych czesne waha się od 350 do 1350 zł (Warszawska Szkoła Filmowa Bogusława Lindy i Macieja Ślesickiego) za miesiąc. Prócz szkół nadzorowanych przez ministerstwo organizowana jest niezliczona ilość warsztatów, kursów, zajęć przygotowujących do egzaminów aktorskich. To wciąż za mało - tylk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Już aktor czy jeszcze amator

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 204

Autor:

Joanna Derkaczew

Data:

01.09.2005

Wątki tematyczne