"Moja Molinezja" w reż. Pawła Kamzy w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Iga Dzieciuchowicz w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Spektakl Pawła Kamzy rozczarowuje słabymi rolami, brakiem tempa, chaotycznie poprowadzoną opowieścią o... właściwie trudno powiedzieć, o czym. Na pewno nie o miłości ani o Nowej Hucie (...) Jest to łzawa historia, która mogłaby przydarzyć się wszędzie - w Halinie (Edyta Torhan) podkochuje się brat męża, ale szczęście trwa do chwili, w której bohaterka dowiaduje się, że ma raka mózgu. Od tej pory spektakl ilustruje szybko następujące po sobie stadia choroby, pojawia się bezradny mąż, potem równie bezradny brat męża, a sama bohaterka powoli traci zmysły.Obok realnego świata bohaterów istnieje jeszcze ten metafizyczny, który symbolizuje tajemnicza postać w czarnej sukience (Olga Szostak), znająca przyszłość i rozmawiająca ze zmarłymi. Mam palące pytanie do reżysera: dlaczego akcja tej kameralnej opowieści została umieszczona w ogromnej, niemal pustej przestrzeni, w której widz czuje się jak na lotnisku? Przestrzeń ta odebrała histori