"Akompaniator" w reż. Józefa Opalskiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Magda Huzarska w Polsce Gazecie Krakowskiej.
W spektaklu "Akompaniator" granym na Scenie Miniatura Teatru im. J. Słowackiego muzyka zabrzmi dwa razy. Po raz pierwszy na samym początku, kiedy to Akompaniator w dowcipnie umownej scenie będzie przygotowywał przestrzeń gry, usuwając instalacje, które wchodzącemu widzowi mogły wydać się eksponatami z galerii sztuki współczesnej. W rytm tej samej operowej arii, w tymże prologu, znikną ze ściany trzy męskie portrety. Czyje? Musimy poczekać z wyjaśnieniem do mniej więcej połowy. Drugi raz głos Marii Callas usłyszymy w finale. Ale tej sceny nie zdradzę. I choć między tymi dwoma muzycznymi fragmentami teatralne głośniki milczą, muzyczny świat "Akompaniatora" tworzą żywe instrumenty - aktorzy tej opowieści. Partytura, pióra Anny Burzyńskiej, nie należy do najłatwiejszych. Oto Akompaniator (Marcin Kuźmiński), po trzydziestu latach milczącej współpracy z operową diwą imieniem Amelia (Monika Niemczyk), postanawia wreszcie przemówić. I zaczyna o