Przedstawienie belgijskiego teatru NTGent (którego od tego sezonu Rau jest dyrektorem artystycznym) to druga praca pochodzącego ze Szwajcarii reżysera, jaką można było zobaczyć ostatnio w Warszawie. O "Orestesie w Mosulu"
na podstawie "Orestei" Ajschylosa w reżyserii Milo Raua pisze Jan Karow z Nowej Siły Krytycznej.
W finałowej części tragicznego cyklu autorstwa Ajschylosa odbywa się obywatelski sąd na Orestesem. Za skazaniem bądź ułaskawieniem go zostaje oddana równa ilość głosów, co uruchamia ogłoszone wcześniej przez Atenę prawo: "Przy równych głosach, Orest ma być wolny" (przekład Roberta R. Chodkowskiego). Mściwe Erynie, domagające się zemsty za śmierć jego matki, Klitajmestry, początkowo nie przyjmują do wiadomości wyniku demokratycznego rozstrzygnięcia. Dopiero w dialogu opiekunka starożytnego miasta przekonuje je, by nie kontynuowały toczącego się od pokoleń kręgu przemocy. Odtąd mają być życzliwe dla mieszkańców oraz nazywane Eumenidami, czyli Łaskawymi. Odmienione boginie rysują w ostatnich wersach "Orestei" pozytywną wizję przyszłości, w której podstawą jest wypracowująca wspólne zdanie społeczność: "Niechaj nigdy w tym mieście/ nie rozlegnie się zgiełk walk domowych,/ niech proch ziemi nie pije/ krwi czarnej mieszkańców,/ a gni