W piątek rano obudzę się po secie spektakli "Żeby nie było śladów", który gram w Teatrze Polonia. Najlepiej odpoczywam w ruchu, dlatego dzień zacznę od treningu w Calipso na Puławskiej lub w Training Room na Bora-Komorowskiego. Potem śniadanie w Bistro Bibuła - podają tu pyszną jaglankę.
Dzieci spędzają święta z drugimi rodzicami, dlatego razem z mężem mamy czas dla siebie. W sobotę rano jedziemy do Lublina, a stamtąd lecimy do Izraela. Korzystamy z tanich lotów, podróż w jedną stronę do Tel Awiwu kosztuje czasem mniej niż wyjazd do Krakowa. Z Tel Awiwu jedziemy do Micpe Ramon, które leży w centralnej części pustyni Negew i na krawędzi krateru Ramon. Stamtąd zaczynamy naszą wędrówkę. Chcemy pokonać około 150 km w 5 dni - jeśli kondycja i pogoda pozwolą. To wielka i ekstremalna przygoda: spanie na pustyni w namiocie, dźwiganie wody na plecach i żadnych ludzi wokół. Krótki wyjazd związany jest z obowiązkami zawodowymi, ale będzie też bardzo intensywny. Na pustynię jadę w poszukiwaniu metafizyki i duchowości, której nie znajduję w dzisiejszym Kościele z pazernymi księżmi nienawidzącymi kobiet. Pobyt na pustyni traktuję jako medytację, na którą na co dzień nie znajduję czasu, biegając między Pożarem w Burdelu, Teatr