No to teraz możemy być pewni jednego - nie będziemy się nudzić. Od dziesięciu lat czołowe partie "puszczają wciąż dreszcze" - że użyję sformułowania z "Biesów" Dostojewskiego - doprowadzając, z wydatną pomocą mediów, konflikt do iście histerycznych rozmiarów - pisze Agnieszka Holland, reżyserka filmowa i teatralna, w Gazecie Wyborczej - Magazynie Świątecznym.
W demokracji jest normalne, że władzę obejmuje kolejna formacja, która wygrała wybory. Ludzie mają sympatie i antypatie polityczne; wolą jedną partię od drugiej, są lewicowi lub prawicowi, liberalni lub konserwatywni, wolą państwo mniej lub bardziej socjalne, mają różne koncepcje dotyczące wysokości podatków, ordynacji wyborczej, mniejszej lub większej obecności państwa w sferze społecznej i gospodarczej. Zmiana rządzących nie zmienia zasadniczo życia ludzi. Oczywiście wszyscy wolą sprawnie działające instytucje, większą praworządność i mniejszą korupcję. Różnice polegają na różnych koncepcjach, jak to osiągnąć i utrzymać. Niektórzy uważają, że kryzys demokracji bierze się z zatarcia różnic między ofertami politycznymi. To wprowadza nudę (a dzisiejsze pokolenia Europejczyków niczego nie boją się tak jak nudy; być może wpływa na to nadopiekuńcze wychowanie organizujące dziecku cały wolny czas), poczucie braku sprawczo�